Go woke get broke

jest to takie amerykańskie powiedzonko, które trudno jest krótko i węzłowato przełożyć na język polski a które oznacza mniej więcej: ” Zacznij prowadzić biznes zgodnie z wymogami politycznej poprawności, tak jak ci lewaccy aktywiści radzą – a pójdziesz z torbami”.

Co dziwne – powiedzonko to nie ma polskiego odpowiednika, mimo że doświadczenia komuny dały Polakom możliwość obserwowania absurdów socjalizmu na własne oczy. Chyba najlepiej jego ideę oddaje zdanie, które dawno temu, za głębokiej komuny usłyszeliśmy byli: „Socjalizm jest to zwycięstwo ideologii nad zdrowym rozsądkiem”.

Powiedzonko „Go woke, get broke” zaczyna w dzisiejszych czasach  robić karierę w USA – albowiem, życie zaczyna niemal co dzień dostarczać przykładów jego słuszności.

Oto ledwie parę dni temu pisaliśmy o tym jak to lewacki portal Puffington Host ściśle według prawideł politpoprawności dział opinii prowadzić zaczął: wprowadzono parytety na teksty kobiet, mniejszości, zboczeńców seksualnych i tak dalej. Z dumą ogłaszali co miesiąc, że teraz już mniej niż tyle to a tyle autorów to biali mężczyźni. Sielanka trwała do czasu – i jak wiemy skończyło się tak, że cały dział opinii poszedł na bruk. Nie wystarczy publikować jakiś transpojebów, trzeba jeszcze czytelników przekonać aby te wypociny czytali – bo jak nie to liczby są nieubłagane: Ludzie, którzy w portal zainwestowali nie będą do interesu dokładali w nieskończoność – nawet jeżeli jest on ideologicznie słuszny.

Jest w USA sieć sklepów sportowych Dick’s Sporting Goods. Oferują one w sprzedaży buty, piłki, narty i takie rzeczy – a także sprzęt campingowy i biwakowy – oraz łowiecki. Czyli sprzedają ubrania dla myśliwych, noże, wabiki na zwierzynę, lunety – a także rzecz jasna – broń i amunicję.

Nie wiemy co siedziało we łbach managementu Dick’s – ale w pewnym momencie wyskoczyli oni z genialnym pomysłem: Firma zaczęła finansować kampanie na rzecz ograniczenia dostępu do broni – a także zakazu pewnych jej kategorii. Jeżeli wierchuszka myślała, że w ten sposób kupi sobie przychylność lewactwa  – to się mylili. Ale za to zrazili do siebie myśliwych oraz ludzi, którzy ot, tak sobie lubią sobie jeździć na strzelnice postrzelać. A to są w USA miliony. I te masy potencjalnych klientów odpłynęły do konkurencji – takiej jak np. sieć Cabela’s.

Rezultat? Po to aby się przypodobać paru lewackim degeneratom oraz podstarzałym śmierdzącym niedomytym hippisom, którym choroby weneryczne powoli wyżerają mózgi Dicks zraził do siebie swoich klientów, od których istnienie firmy zależy. Guglujemy i co widzimy? Dick’s stock plunges on poor gun and sports sales.  I dalej:  Dick’s Sporting Goods ban on some guns dented sales. 

Aż wreszcie przychodzi nieuniknione: Trzeba zamykać część sklepów, w tym należąca do Dicks sieć Field and Stream:

Dick’s Sporting Goods Says Gun-Control Stance Hurt Business, May Close Field & Stream

Zdumiewające. Firma sprzedająca broń pakuje się w lewacką akcje mająca na celu odebranie obywatelom prawa do posiadania broni – i obrywa za to po kieszeni. Niesłychane! Dlaczego nikt dyrekcji nie ostrzegał, że to się może tak skończyć?

Tak nawiasem pisząc casus Dicks jest bardziej złożony. Jeżeli akcjonariusze firmy na walnym zebraniu zechcą rozliczyć zarząd – to mają podstawy nie tylko do tego aby zarząd wywalić – ale aby wyciągnąć wobec niego sprawy kryminalne. Istnieją paragrafy pozwalające sądzić management za świadome działanie na szkodę firmy, którą zarządzają – a finansowanie kampanii na rzecz zakazu dostępu do broni jest – w kontekście Dicks – działaniem na szkodę firmy. Więc nie można wykluczyć , że management pójdzie siedzieć – lub przynajmniej będzie musiał w sądach walczyć o to aby nie pójść.

George Lucas jak pamiętamy, stworzył kurę znosząca złote jaja, czyli cykl bajek Gwiezdne Wojny. Zarobił na tym bazyliony po czym sprzedał prawa Disneyowi. I tam, w Disneyu dorwali się do scenariuszy kolejnych filmów ideologowie. Zamiast, jak do tej pory, tworzyć kolejne bajki toczące się „dawno temu w odległej galaktyce” poczęli sączyć w film politpoprawności i gender – czyli sprawy którymi widownia serdecznie już rzyga na co dzień, nawet jeżeli nie potrafi tego dobrze wyartykułować – ale potrafi wyczuć, gdy jej scenarzysta politpoprawnośc do gardła siłą wciska. Rezultat? Pierwszy i drugi odcinek serii przez Disneya robiony jakoś tam się jeszcze siła rozpędu obronił, ale potem już zaczęła się jazda w dół i doszło do rzeczy niewyobrażalnej: Gwiezdne wojny przyniosły straty. Na razie nawet nie wiadomo czy i kiedy Disney odzyska kasę jaka za prawa autorskie do serii zapłacił.

Co w tej sytuacji robi Disney? Wywala ta heksę Panią Kennedy, która firmę w taki kanał wpuściła? Skądże. Baba pozostaje na stanowisku i będzie kolejne odcinki robić – z tym samym zacięciem ideologicznym co dotąd. No to powodzenia.

Kto zna Amerykę ten wie jaką świętością jest w niej piłka nożna. Coroczna Supermiska (Superbowl) czyli finał rozgrywek ligi to prawie święto narodowe a w czasie transmisji meczu finałowego zamiera życie na ulicach zaś ludzie spotykają się na specjalnych przyjęciach połączonych z wyżerką gdzie oglądają mecz całymi rodzinami.

I wiecie co? Lewactwo postanowiło tą instytucję zniszczyć. Zaczęto wykorzystywać mecze ligowe do rozgrywek politycznych. Gracze murzyńscy zaczęli podczas odgrywania hymnu USA klękać – rzekomo aby protestować przeciwko ‚brutalności policji” – a tak naprawdę aby pokazać swoją generalna pogardę dla USA jako kraju. Do występów w przerwie zapraszano rozmaite stare kurwy, jak Beyonce, które robiły z tego show poparcia dla murzyńskich organizacji rasistowskich „Black Panthers”.  I dyrekcja ligi te wyczyny tolerowała. Zamiast rozrabiających graczy usuwać – zachęcano ich do protestów.

A widownia NFL składa się ze zwykłych Amerykanów, klasy średniej. Nie z metroseksualnych zboków z wielkich miast – ale „soli ziemi” – zwykłych, uczciwych, ciężko pracujących „normalsów”. Ci ludzie obrażanie ich kraju traktują bardzo, ale to bardzo serio. A gdy zrozumieli że liga futbolowa, jako organizacja, nie ma zamiaru nic z tym zrobić – z ciężkim sercem zaczęli się odwracać od swojego ukochanego sportu. Odkąd mecze NFL stały się areną politycznych demonstracji – oglądalność meczy leci w dół, z roku na rok. Powoli staje się jasne, ze trend jest nie do utrzymania – i na dalszym horyzoncie zaczyna już się rysować perspektywa bankructwa NFL. Władze ligi jeszcze mają szanse aby ja uratować – pod warunkiem, że wykażą się zdecydowaniem i lewackich agitatorów wywalą ze stadionów. Na razie nie widać żeby byli na to gotowi. A to oznacza – że możemy się za parę lat obudzić w kraju, gdzie NFL już nie ma.

Pisaliśmy tutaj o wydarzeniach jakie miały na college’u Evergreen, gdzie lewacka hołota zdołała uczelnie sterroryzować do tego stopnia, że wypędziła profesorów z campusu. (Kto sprawy nie zna, niech przeczyta). A władze uczelni potulnie przed żądaniami faszystowskich bandytów z Antifa skapitulowały gdyż – po pierwsze – się ich bały a po drugie – po cichu z nimi sympatyzują. Jako mówiliśmy – bezpośrednim rezultatem rozruchów było wyrzucenie z uczelni profesora, który próbował się rasistowskim  „antyrasistom” postawić. Ale dzisiaj wiadomo już, że jest też efekt długoterminowy: College Evergreen zanotował ogromny spadek podań o przyjęcie – a w konsekwencji – jego budżet szlag trafił. Dzisiaj nikt nie wie czy i jak da się ten college uratować. Trudno się temu dziwić: czesne to kilkadziesiąt tysięcy dolarów za rok. Pomnóżcie to przez cztery lata a macie koszt domu. Czy będziecie gotowi iść na college, gdzie nie macie żadnych gwarancji, że w przyszłym semestrze grupa lewackich warchołów postanowi sobie w ramach walki z rasizmem zrobić rozróby przez cały semestr? Albo ni stąd ni zowąd ogłosi, że biali studenci mają nie przychodzić na zajęcia – bo tak się zawodowym antyrasistom uwidziało? Wy macie semestr nauki z głowy, za wykłady, które miały się odbyć a przez lewacką swołocz nie odbyły nikt wam pieniędzy nie odda. Chcecie ryzykować?

Bardzo podobna historia miała miejsce na Uniwersytecie Missouri, pod przezwiskiem Mizzou zwanym. Tam też zawodowi bojownicy z rasizmem i o sprawiedliwość społeczną zrobili długotrwałe rozruchy, które campus sparaliżowały. I tak samo jak na Evergreen władze Mizzou nie miały dość charakteru aby rozrabiaków solidnie spałować zamiast z nimi rozmawiać. Od tego czasu liczba studentów na tym uniwerku poleciała na łeb na szyję, budżet Mizzou tak jak i Evergreen szlag trafił – i dzisiaj trzeba zwalniać pracowników uczelni aby próbować uratować co się jeszcze da. Mechanizm jest taki sam: Jeżeli byle grupa krzykaczy może rozwalić semestr a władze uczelni nic nie zrobią aby temu zapobiec, gdyż po cichu się z lewackimi rozrabiaczami solidaryzują – to trzeba być niespełna rozumu aby ryzykować płacić ciężkie pieniądze jako czesne dla takiej uczelni.

Od ponad stulecia istniała w USA organizacja skautów: BSA, Boy Scouts of America – czyli harcerstwo. Szkołę amerykańskiego harcerstwa przeszło wielu później sławnych ludzi – generałów, kongresmenów, prezydentów, astronautów. Z tego powodu prestiż organizacji był w społeczeństwie amerykańskim  ogromny. Gdy amerykański skaut jest promowany na najwyższy stopień harcerski – Eagle Scout – wówczas na ceremonię tą przybywają nie tylko przedstawiciele lokalnych władz – ale również i lokalny stanowy kongresmen osobiście się pofatyguje aby skautowi gratulacje złożyć (bywa, ze sam tez jest Eagle Scoutem, więc chce nowego skauta do ekskluzywnego klubu przyjąć). Kongresmen reprezentujący dystrykt skauta w Kongresie federalnym w Waszyngtonie pewnie nie będzie miał czasu aby na ceremonię przybyć – ale jako minimum list gratulacyjny przyśle. A bywa, że i pośle w swoim zastępstwie swego sekretarza aby młodemu skautowi w jego imieniu gratulacje osobiście złożył.

Co piszemy abyście państwo rozumieli jaki prestiż miało dawniej harcerstwo w USA.

A potem się to zaczęło zmieniać: Lewacka hołota zaczęła się domagać aby skauci zgodzili się przyjmować w swoje szeregi homoseksualistów. Skauci bronili się przez szereg lat, nawet sprawy w Sądzie Najwyższym wygrali. Ale w końcu, krok po kroku do władz skautingu przeniknęli krypto-lewacy, którzy nagle najpierw znieśli zakaz przyjmowania homoseksualistów. Potem zezwolili na przyjmowanie homoseksualistów jako instruktorów. potem zezwolili na transpojebów i innych zboczeńców. A potem już było z górki: najpierw, po przyjęciu do skautingu zboczeńców seksualnych posypały się afery seksualne o molestowanie. Potem widząc, że organizacja została opanowana od środka przez lewactwo zaczęły z niej odchodzić drużyny działające przy kościołach. Wreszcie hurtem wypisali się mormoni – co było bardzo dotkliwym ciosem. Mormoni ze względów teologicznych, wierzą, że nadchodzi jakiś wielki kataklizm, wojny światowe i tym podobne rzeczy, więc każdy mormon musi być przygotowany na ciężkie czasy, każda rodzina powinna mieć w piwnicy zapasy nie psującej się żywności na rok a każdy mormoński chłopak musiał – obowiązkowo – należeć do skautów aby się sztuki przetrwania w dziczy uczył. Gdy jednak władze BSA przez zboczeńców opanowane zostały to kościół mormoński Non possumus powiedział i wszystkie drużyny swoje z BSA wycofał.

Rezultat: amerykańska organizacja skautów właśnie ma zamiar ogłosić bankructwo. A młodych zapisuje się niewielu. Nic w tym dziwnego: gdybyście Państwo byli rodzicami – posłalibyście swoje dziecko do organizacji kierowanej przez zboczeńców?

Morał z tych wszystkich historii: Go woke, get broke. Słuchacie lewaków – ustępujcie im – będziecie płacić za to cenę. Lewacka hołota nic nie potrafi stworzyć – oni tylko potrafią niszczyć.

Chyba najkrócej będzie przetłumaczyć Go woke, get broke na:

Za cokolwiek się lewactwo weźmie – to spieprzy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Go woke get broke

  1. M pisze:

    Z przodu łata z tyłu łata, idzie sobie demokrata.

  2. W temacie Kathleen Kennedy to są już weselsze wieści.

    W serii „Mandalorian” twórcy jasno i wyraźnie wytknęli twórcom nowej trylogii Star Wars niekompetencję i wychodzenie poza kanon. Bo trudno inaczej ocenić twarde stwierdzenie: „talent bez treningu jest niczym”. Za to właśnie fani powszechnie krytykowali postać Rey.

    Chodzą słuchy, że dni Kathleen Kennedy są policzone. Ponoć otrzymała już zawiadomienie, że jej kontrakt NIE ZOSTANIE odnowiony, a opiekę nad nowymi filmami z serii Star Wars ma objąć George Lucas.

    Zresztą to co się wydarzyło w drugiej serii serialu „Mandalorian” wyraźnie potwierdza zmiany. Pojawia się Ahsoka Tano. Nazwany zostaje jeden z ulubionych przez fanów dyżurnych wrogów, wielki admirał Thrawn. Pojawia się nawet sam Luke Skywalker i to w sposób robiący z niego absolutnego badassa, czyli dokładnie tak, jakim fani chcieli go widzieć, a na co Kathleen Kennedy nie chciała pozwolić.

    Tak więc jest jakaś nadzieja, że przynajmniej w Lucasfilm ktoś się obudził i postanowił pogonić lewackich ideologów.

Dodaj komentarz