Jest już po wyborach w USA, z kronikarskiego obowiązku odnotujmy tu kilka złotych myśli wybitnego specjalisty od Stanów Zjednoczonych, wzoru dziennikarskiego obiektywizmu, trzeźwości oceny oraz kompetencji, czyli perły w panteonie ludzi Gazwybu, Mariusza Zawadzkiego:
Powiedzieć, że Donald Trump przegrywa wybory, to nic nie powiedzieć. Jego dramatyczny upadek przypomina raczej serię eksplozji, z których każda kolejna jest bardziej efektowna niż poprzednia. Nie ukrywam, że oglądam ten pokaz fajerwerków z mściwą satysfakcją.
[…]
Powtórzę raz jeszcze: oglądam tę republikańską apokalipsę z nieskrywaną, mściwą satysfakcją. Jako korespondent „Gazety” muszę nieustannie wysłuchiwać najróżniejszych „konserwatywnych” bredni: że Obama tylko udaje chrześcijanina, ale naprawdę jest muzułmaninem; że globalne ocieplenie to spisek naukowców, którzy chcą wyciągać granty od zaniepokojonych rządów
[…]
W ostatnim sondażu Fox News przewaga Clinton wynosi 7 pkt proc., a wśród kobiet podwoiła się – z 10 do 20 proc. To oznacza, że wynik wyborów jest już praktycznie przesądzony.
[…]
zostały jeszcze ponad trzy tygodnie fajerwerków, czas otworzyć dobre wino i – powoli je sącząc – napawać się katastrofą, na którą republikańskie elity w pełni zasłużyły. Im gorsze ich bankructwo, im cięższa kompromitacja Trumpa, tym większa nadzieja, że na gruzach populistycznej, zwariowanej prawicy powstanie jakaś nowa, potrzebna Ameryce, sensowna i nowoczesna Partia Republikańska.
Tak prawił Mariusz Zawadzki, Tytan Intelektu.
Pytanie brzmi: czy po kompromitacji Mariusza Zawadzkiego i Gazwybu przyjdzie jakieś otrzeźwienie? Czy ktoś w Warszawie na Czerskiej powie: „Ten gość kompletnie nie nadaje się na korespondenta, on w ogóle nie rozumie kraju, który ma opisywać, tylko ośmiesza naszą gazetę, odwołać go!”
Akcje Agory dołują. Zgadnij Kotku, czy pomiędzy kłopotami finansowymi Gazwybu a poziomem pisaniny Mariusza Zawadzkiego może zachodzić jakiś związek przyczynowo skutkowy?